Witajcie Kochani!!!
Jakiś czas temu pokazywałam Wam w haul-u zakupowym zestaw całej serii rumiankowej z The Body Shop. Dziś przychodzę do Was z recenzją pierwszego z nich czyli Sumptous Cleansing Butter Camomile.
Masełko zamknięte jest w metalowej puszcze 90 ml. Opakowanie od razu podbiło moje serce a przy okazji ułatwia aplikację i mamy pewności że cały kosmetyk zużyjemy do końca.
Zapach ma bardzo delikatny, lekko rumiankowy choć sama wyczuwam w nim odrobinę "czegoś" cytrusowego.
Konsystencja bardzo mi się spodobała. Pewnego dnia podczas demakijażu mój chłopak zapytał mnie dlaczego nakładam na buzię smalec !!!:D (ach ci faceci).
Jednak troszkę jak smalec wygląda. Nawet kolor zbliżony. Łatwo można go nabrać na dłonie a pod wpływem ich ciepła zmienia swoją konsystencją ze stałej na bardziej płynną/oleistą. Jedynie zapachem i działaniem się różnią:)
Demakijaż oczu wykonuję płynem również z tej samej serii rumiankowej (o nim również postaram się coś skrobnąć) natomiast resztę demakijażu wykonuję tym masełkiem.
Niewielka ilość wystarcza na pokrycie całej buzi. Dzięki temu że masełko łatwo topi się w dłoniach dodatkowo możemy wykonać masaż dla swojej buźki. Cały rytuał demakijażu plus delikatny, nienachalny zapach sprawia że sama czynność jego wykonywania od razu staje się łatwiejsza i przyjemniejsza.
Ale jak radzi sobie z demakijażem? Otóż bardzo dobrze. Nie polecam używać masełka do zmywania makijażu oka. Ciekawość u mnie zwyciężyła i raz jedyny zmyłam nim makijaż i więcej tego nie powtórzę. O ile jako tako zmył ten tusz i eyeliner z oka (ale i tak konieczne były poprawki ale już płynem micelarnym) to dodatkowo rozmazał go na połowie buzi. Mgła jaką pozostawiło masełko utrzymała się na moich oczach dobre pół godziny i przemywanie ich ciepłą wodą na nic się zdało.
Jednak już z resztą twarzy radzi sobie całkiem nieźle. Podkład, róż, bronzer mały pikuś. Wszystko ładnie i bez poprawek. Dodatkowo zostawia buzię miłą w dotyku i nie ściągniętą. Pozostawia na buzi delikatny "film" jednak nie jest to nic nie przyjemnego chociaż osoby, które lubią mieć "skrzypiącą" buzię będę musiały użyć dodatkowo jakiegoś np. żelu. Nie podrażnia, nie uczula.
Również wydajność jest w porządku.
Masełko jest ważne 12 miesięcy od otwarcia i kosztuje w granicach 50 zł. Ja za cały zestaw (3 produktów; masełko, olejek i płyn do demakijażu oczu) zapłaciłam około 15 funtów (wliczając wszystkie obniżki, które były w tamtym dnu i kartę sklepową)
Masełko przeznaczone jest do każdego typu skóry i podejrzewam że u większości osób się sprawdzi. Ja, jako posiadaczka tłustej cery jestem z niego zadowolona i z pewnością jeszcze nie raz po nie sięgnę, choć przyznam, że strasznie ciekawi mnie odpowiednik jaki proponuje firma Clinique, który niestety jest o wiele droższy niż prezentowane tutaj z TBS.
Miałyście okazję go używać? Jakie produkty używacie do demakijażu?
Ściskam
Kokos